piątek, 26 lutego 2010

List :)

...jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak z koniecznosci udania się do urzędu pocztowego jak dzis! Powód - kilka dni spędzonych niemal w całosci z pozostałą Trójką rodziny w maluteńkim m2:) Jonasz ma zapalenie kratni:( więc jakiekolwiek harce podwórkowe tymczasem wykluczone - ruszyć sie z domu nie ma jak... Panna Lidka zadowala się ciągle jeszcze drzemką na balkonie. Druga Moja Połowa ma biuro w domciu, co poza swoimi jasnymi i przyjemnymi stronami ma również mankamenty. Swirujemy momentami:)) Leciałam więc jak na skrzydłach wysłać list:))Pobyć przez chwilę w innym swiecie:) Sama, samiuteńka. Odkrywam radosć z rzeczy małych!

W związku z powyższym, choć nie tylko, coraz częciej i głosniej dobija się w nas chęć wybudowania własnego domku, malutkiego, ale jednak domku:) Ostatnio zaczęlismy szukac nawet projektów...Ufam, że to tylko kwestia czasu...Zobaczymy jak wiele go upłynie:)

W niedzielę wybieramy się na Biegun Północny! Zdam wkrótce rzetelną relację:))

Tymczasem kurujemy Joniego - w końcu wyprawa taka pierwszy raz w życiu mu się przytrafić może. Antybiotyk też po raz pierwszy w życiu przyjmuje chlip, chlip, chlip...A my po raz pierwszy musielismy przemycać medykamenty w takiej ilosci, do momentu kiedy Jo sam nie schwycił strzykawki i wyssał z niej co należy, ku naszej wielkiej radosci i zaskoczeniu!


nurofenik dodajemy do mleczka w butli:)



Padam, padam, padam...(spiewała kiedys Edith Piaf :))
Kolorowych snów!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zycze duuuuzo zdrowka dla dzieciaczkow, dobrze wiem co znaczy chore dziecko ;-( i wiem tez jak to jest kiedy nigdzie nie mozna wyjsc, ale tez postanowilam oddac (poki co) zycie dziecku ;-)bardzo sie ciesze,ze moge pocztac Twojego bloga, przynajmnie wiem,ze nie jestem jedyna... ;-) pozdrawiam serdecznie

Monia pisze...

Dziękuję Jo już w lepszej kondycji! Lada dzień może uda nam się wybrać gdzieś razem.
Zdaje się, że jest nas całkiem sporo, wbrew wizerunkowi matki jaki się obecnie rozpanoszył... Odzdrawiam ciepło:)