piątek, 5 marca 2010

...takie różne sztuczki



Biegun - chlip, chlip Północny - chlip, chlip - miał być. Niestety nie zaryzykowalimy i nie wybralimy się na przyjęcie urodzinowe do Uli, bo one własnie miały być tą nieziemską wyprawą...Pewnie Jo jak będziesz to kiedys czytał, wypomnisz nam nasze nadopiekuńcze zapędy...Nie wybralismy się, bo stan zdrowia Joniego, naszym zdaniem nie zachęcal do podjęcia tego rodzaju wyzwań:)

Jonasz bardzo się zmienia. To oczywiste, niesamowite jest móc tego dowiadczać. Wszystko zmienia się już bezpowrotnie:) Wczoraj kiedy go usypiałam, a robię/robiłam to do tej pory kołysząc go na rękach - wbrew opiniom i tendencjom, by uczyć dziecko samodzielnego zasypiania, Jo po chwili powiedział "buj, buj" co znaczy, że chce do łóżeczka - kołyski i powędrował do niej, moszcząc się tam wygodnie. Po chwili znów "mamy, mamy", ale zatrzymał się na brzeżku łóżeczka i zawahał...Wrócił do kołyski:) Wybrał niezależnosć (na razie kontrolowaną;)), rozwój! Mój słodki, mały Joni odkrywa, że bez mamy może mu być też cudownie:))) Nastroiła mnie ta sytuacja jakos tak metafizycznie - i za T. Różewiczem mogę powtórzyć "znów udała się ta sztuczka naszej starej ludzkosci". Przespał tez calutką noc, bez przebudzeń, zawołań...To już?!

Słów wypowiada też coraz więcej z tych trudniejszych musze odnotować traktor , poza tym wiem, idzi tzn. idź, idzie ; i już nie pamiętam:)

Lidka znowu chyba jest chora!!!Tymczasem kaszel ma paskudny i to tak nagle! Wygląda mi to na zapalenie oskrzeli, ale zobaczymy co orzeknie lekarz, do którego zmuszeni jestemy się udac. Poddaję się...