wtorek, 18 października 2011

Jesień już...



Wieki całe upłyneły...W tym czasie Lidka zaczęła się świetnie z nami komunikować. W okresie wakacji przeszła niezwykłą drogę od zwrotów typu "yhy, yhy, yhy" (z intonacją rosnącą) co znaczyło -jeszcze-, do zdań typu "gdzie jest mój Joniuś?"to zdanie należy zresztą do najczęściej powtarzanych:). Lidka przeszła intensywny kurs języka polskiego - poczyniła niesamowite postępy. Z każdym też dniem przybywa jej uroku - piszę to bardzo obiektywnie:)))) I jest bardzo opiekuńczą istotą wobec tych, których kocha. Na pewno kocha Jonia - sama wyznaje to czasem:)))

Przedszkolak Jonasz - otóż właśnie stało się, mamy Przedszkolaka! Początki nie były najłatwiejsze, ale Joni jest bardzo dzielny. Nadal co prawda powtarza codziennie przed wyjściem i w drodze, i tuż przed rozstaniem, że będzie mu smutno i będzie tęsknił, ale wchodzi sam i czasem zdarza mu się nawet zapomnieć pożegnać z rodzicami.

W związku z przeprowadzką i całym zamieszaniem około tego zaczął się jąkać, ale okazało się to być tzw. rozwojowe i wychodzi z tego. Zdarza mu się czasem zacinać, kiedy w emocjach chce coś szybko powiedzieć, ale nie są to już zaciągania takie, jak na początku. Uff, bardzo się tym stresowaliśmy. Choć przy okazji różnych poszukiwań znalazłam informacje że jąkanie jest wyleczalne. Mamy za sobą te zawirowania
Poza tym nadal chce być strażakiem, czasem nawet przedstawia się Jonasz Strażak na przemian z nazwiskiem lub jako dodatek do:). Książka o strażakach stała się przedszkolnym pocieszaczem, który pomaga poprawić nastrój i stanowi antidotum na tęsknotę za mamą i tatą.

Nadal mieszkamy gościnnie na wsi pod stolicą i korzystamy z uroków jesieni...Poza rannymi dojazdami do "miasta stołecznego" jest pieknie.

Jesienny wpis wkrótce uzupełnię ilustracją zdjęciową
Ściski dla zaglądających:)